papkin - 2013-12-21 22:35:06 |
ROZDZIAŁ I - PRZYGANIAŁ KOCIOŁ GARNKOWI ernest jak co rano poszedł na miasto coś zjeść . Idąc ulicą poczuł ten piękny zapach pieczonej gęsi , wydobywający się z karczmy gwiazda polarna.Że nie jadł jeszcze śniadania postanowił wstąpić (niedawno udało mu się nareszcie gwizdnąć komuś portfel)W środku było dość pusto za barem stał ubrany w lnianą , podartą koszulę i fartuch - zresztą jak zwykle barman, czy szcząc szklanki . był to stary znajomy ernesta , znali się już ze szkoły i na codzień często widywali , lecz ostatnio czas nie pozwalał by mógł sięzobaczyć z Fredem , ponieważ był on zajęty karczmą , ostatnio coraz więcej ludzi przychodzi tu od kiedy zasmakowali pysznej gęsi przepisu Freda , niby zwykła gęś , a smakuje tak podejrzanie niesamowicie.W rogu komnaty siedział Alagan zajadając ze smakiem zupę z oczów trolla. -hoho nasz pedalski koleszka wreszcie nas odwiedził - powiedział barman -Ano tak Fredziu - odpowiedział równie ciepło - poczułem wspaniały zapach pieczącej się gęsi i nabrałem apetytu.- -Za pół godziny powinna być gotowa , a jak tam tobie życie leci?- -nie za dobrze , po ostatnim incydencie wyrzucono mnie ze stowarzyszenia kieszonkowców , tak jak ciebie,teraz kradne 50% mniej dziś na przykład zrabowałem tylko 2 monety i jakiś stary pierścionek.- -cóż lecz ja wyleciałęm za niewinność nie to co ty.- -właśnie , co tak wogóle zrobiłeś?- -hmmmm.... niewiele osób o tym wie i moze wiedzieć ale tobie powiem jak byłemu czlonkowi stowarzyszenia.- odparł pułszeptem fred - podobno jestem zamieszany w tą ucieczke tego złodzieja tajemnych ksiąg z całego świata , widziano mnie na miejscu ucieczki jako jedynego a , zostałem wyrzuony za wspieranie konkurencji w naszem świecie złodzieji , bo niby mu pomagałem .- -coż widać że nei znali cię na tyle dobrze by stwierdzić iż nie jesteś do takich czynów skłonny, dobrze że chociaż masz karczmę- -no właWłaśnie z tym jest problem - powiedział zmartwionym tonem właściciel karczmy - ostatnio u mnie w piwnicy odkryto jakąś kry
kryptę , mnóstwo trupów , i oni chcą to przeszukać i zobaczyć czy nie ma czegoś co można zaliczyć do ,,skarbów przeszłości ,,- -No i co w tym złego - zapytał zdziwionym tonem Ernest. - bo od kiedy odnalezniono ten podziemny system krypt mój dom zaczął nawiedzać jakiś duch.- -DUCH!!!To czemu nie powiesz tego królowi i jego ekipie ?- -Bo wtedy na 100% zabiąrą mi mój biznes a nigdnie nie ma tak dobrego miejsca jak karczma w centrum miasta.- -ale nie moge wyjść z podziwu , że sie nie boisz bo ja to oczywiste.- -naprawde?nie kojarzysz mi się raczej z odwagą.... oprócz pedałek mówią na ciebie tchórz .- - po pierwsze pedałęk to mam na nazwisko , po drugie nie boje się niczego oprócz szczeniaków ,bananów , ludzi , zwierząt i kości.Mogę się założyć , że dłużej wytrzymam w tym domu niż ty ! - -spoczko o co zakład ?- -przez miesiąc będziesz mi dawać obiady za darmo jak przegrasz , a jak wygrasz będe ci oddawał co drugą ukradzioną monete przez miesiąc , stoi?- -stoi!- Potem karczmarz poszedł do kuchni i przyniósł gęś. -O! co tak szybko miało być jeszcze pół godziny - powiedział ernest nieustannie patrząc na jego dziwnie , jakby poparzone ręce.wziął swoją porcje i podszedł do stołu gdzie jadł Alagan. -ach ernest jakiś ty pewny siebie tak i głupi, nie wierze , że nie boisz się ducha - powiedział elf -Oczywiście , że się boje z histori słyszałem , że duchy opętywały ludzi , lecz to są stare hitorie , duchów poza lasem goblinów nie widziano już tyle setek lat!.- odrzekł ernest. -posłuchaj mojej rady i nie przyjmuj wyzwania jeśli ci życie miłe , Fred ze strachu przed duchem sypia u mnie a kiedyś jak prszyszedłem i poprosiłem o nocleg to w nocy słyszałem dziwne huki i łomoty z podziemi.- powiedział Alagan. -A ja ci mówie , że duchów nie ma , i musi być inne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji- powiedział uparcie Pedałek. -dobra tylko jak coś pamiętaj , ja ostrzegałem .- -nie zrzędz alaguś , nie zrzędz , smacznego .- Słowa Alagana wzbudziły niepokój u ernesta , to mogłą być prawda ,ale już się założył.Zresztą zaciekwaiło go jak można by racjonalnie wyjaśnić te historie , opróczy wygrania zakładu ernest chciał pomóc Fredowi.
|
papkin - 2013-12-21 22:35:25 |
ROZDZIAŁ II - PIERWSZA NOC Była za pięc północ , Ernest czekał na Freda pod drzwiami. -dobrywieczór - rozległsię nagle głos karczmiarza. -o myślałem , że się nie zjawisz , to co zaczynamy?- -dobrze zasady są następujące , równo o północy wchodzimy tam ja zamykam drzwi na klucz i wieszam tu na wieszaku , kto z nas pierwszy zdyga się , lub krzyknie przegrywa , czyli tak jakby kto pierwszy zobacyz ducha - powiedział z pżerażającym uśmiechem. Wybiła pólnoc , weszli do środka , Ernest zamkną drzwi i poszli do pokoju książek .Fred przestrzegł Pedałka by nie wchodził do piwnicy , dyż tam jest przejście do krypty.Właśnie ukazała nam się pełnia księżyca -Ach zrobiłem się głodny , pójde do kuchni coś zjeść za moment wracam .- powiedział właściciel domu i odszedł żwawym krokiem w ciemność. Ernest został sam , i zaczą czytać grubą książke.Nagle przypomniał sobie , że Fred nigdy nie pokazywał mu strychu , więc z ciekawości , pocichutku wszedł do hallu i zaczą pocichu wspinać się po schodach . Na góze nic nie było co mogło zwrócić jego uwagę oprócz jednych zamkniętych drzwi.Postanowił spytać się Freda co tam jest więc spowrotem zszedł na dół i skieował się do kuchni.Fred powiedział mu , że tam jest tylko spiżarnia i nie ma co się tym interesować , lecz Ernest nie uwierrzył mu. ***************** Była siódma rano , Fred przysną ze zmęczenia , duch nie dał żadnych znakó tej nocy.Ernest zaciekawiony tajemnicą zamkniętych drzwi poprosił o rewanż następnej noc , lecz tym razem postanowił wziąść ze sobą swój scyzoryk - włamywacz. Wychodąc po śniadaniu , usłyszał tętent kopyt , zza rogu wyłpnił się starszego wieku mężczyzna w fioletowej pelerynie i błękitnej todze , i mnóstwem medali na klacie.Wątły jezdziec zszedł z wierzchowca , popatrzyłna Ernesta zza grubych szkieł i zapytał -Pan Fredward?- -Nie , on przebywa aktualnie w domu - -Jestem Jakub Mędrzec , historyk króla i dowódca dróżyny badającej stare wykopaliska , ruiny itp. , doniesiono mi o tym że w tym domu podobno przebywa zjawa , to doskonale , nareszcie będe mógł napisać nową książke ,,zachowanie zjaw'' , ale musimy przejąć tą karczme w celu badań , a pana Fredwarda przeniesiemy tymczasowo do gościńca ,,łopata'' , więc mógłbyś mu to przekazać , bo ja mam jeszcze spro spraw do załatwienia i mało czasu ?-powiedział brunet. Ktoś musiał rozgadać o tym tylko kto... Alagan , no jasne , już ja z nim pogadam - powiedział w myślach Ernest i postanowił złożyć mu wizytę. -Dzięń dobry szanownemu Panu ale ja też spieszę , ale powiem mu to .- Poszedł , opowiedział o tym Fredowi a następnie udał się do Alagana.Stanąwszy pod jego rezydencją zapoukał do drzwi , za chwilę wojownik ukazał się w drzwiach -O!Pedałek , czemu zawdzięczam tak wczesną wizytę ?- powiedział ziewając -Czy to ty powiedziałeś królowi o tej zjawie ?- -hmmmmm.... może.... ale jak coś tylko dla waszego bezpieczeństwa .- -wiesz co to ja pójdę tam , ja tam póje już następnej nocy i obiecuje ci , że wejde do krypty .- -Proszę wchódz sobie , mnie sumienie nie będzie dręczyc , zrobiłęm co mogłem , dowidzenia wracam spać . - powiedział i zamkną drzwi.
|
papkin - 2013-12-21 22:35:49 |
ROZDZIAŁ III - GEOGRAF Rzpoczęła się kolejna noc zakładu , na dworze zbierało sięna burze , padało jak z cebra.Nagle rozległo się pukanie -AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!-krzykną Fred -hahahahah wygrałem zakład - zasmiał się Ernest , lecz sam poczuł się zaniepokojony.poszedł w ciemnośc by zlokalizować zródło pukania.Okazało się , ze to tylko Jakub pukał , chciał już tu urządzić swój przyczułęk badawczy zanim wprowadzi się tu z całą ekipą.Karczmarz zaprowadziłgo do pokoju.Koledzy stwierdzili , że mimo , że to koniec zakładu w taką burzę Pedłek nie może wracać do domu.Położyli się więc spać . Ernest czekał tylko na moment w łóżku kiedy burza ucichnie , nawet nie zauważyłjak zasną.kiedy się obudził deszcz ucichł , a Fred znikną z łożka.Ernest zaczą się rozglądać po domu pocichu by nie obudzić Jakuba.wszedł do sali z fortepianem i wygasłym piecykiem , obok którego była biblioteczka i stały wygodne fotele. Nagle coś zaczęło świecić w sąsiednim pokoju , światło zaczęło być coraz bardziej jaskrawe . nagle zatkało go - na progu pokoju stałą świecąca na zielony sylwetka człowieka , tak jaskrawo , że nie dało się na nią patrzeć.Pedłka sparaliżował strach - to był duch prawdziwy duch!zaczą się sunąć powoli w jego kierunku , a Ernest nie wiedział co zrobić.Nagle na sworze błysnęło wręcz oślepiającą błyskawicą , Pedałek przemróżył oczy i nagle... zjawa zniknęła.pżerażony pobiegł do pokoju Jakuba , by powiedzieć mu o tym . Z przerażeniem stwierdził że on też znikną.postanowił wyjść z domu i poprosić o pomoc Alagana , lecz drzwi były zamknięte , a fred zabrał klucz.Wtedy przyszedł mu do głowy tajemniczy pokój na strychu. Stanąwszy przed nimi wziął głęboki wdech i otworzył drzwi nożykiem.w tym pokoju stało biórko i mnóstwo kartek . -kto tam!-rozległ się głos -kim jesteś-zaoytał ze strachem w głosie Ernest sądząc , zę to duch.nagle w pokoju zrobiło się jasno od pochodzi , którą zapalił jakiś dziadek leżący w łóżku. -kto tam?- ponowił pytanie staruszek -jestem Ernest Von Pedałęk , kolega Freda zaprosił mnie tu i gdzieś znikną i ja widziałęm ducha .- - a ja Matteo - i podał mu ręke - chyba z dużo wypiłeś piwa mój przyjacielu , bo żaden duch tu nigdy nie straszył i nie straszy a przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo.- -widziałem go na własne oczy , też wcześniej nie wierzyłem - odparł już nieco spokojniejszym tonem Ernest - a co ty tu robisz wogóle?Fred nigdy mi o tobie nie mówił i czemu siedzisz zamknięty?- -jestem geografem i astrologiem , pisze mój tom na temat ciał niebieskich jeszcze nieospisanych przez nikogo które wypatrzyłem sam dzięki tem nowoczensemu tekeskopowi własnej roboty - powiedział dumnie. -ale czemu akurat tutaj w naszym mieście?- -to zupelny przypadek.- -matteo to nie jest lokalne imię , daleko się urodziłeś?- -o tak!-wtedy wstał z łożka z założył czerwony szlafrok w neibieskie pasy , podrapał się po łysiejącej głowie i zaczą opowiadać- urodziłem się bardzo daleko ,moja mama była pielęgniarką a ojciec wojownikiem.Zawsze przywoził mi nowe opwowieści o tych dalekich lądach na , których walczył co mnie zachęciłó do podróży.poprawiłęm moje oceny z geografi poszedłęm na uniwersytet i dostałęm zaproszenie na ekspedycje odkrywczą w okoliczne niezbadane góry.Wtedy moja mama' zachorowała, prosiłą mnie abym został i jej pomógł jednak wolałem karierę.Wkrótce kiedy bogaty po wydaniu mojej pierwszej ksiązkimiałem wrócić do domu lecz, moja mama już nieżyła . tak mi było wstyd , że bałem się pokazać ojcu więc mój majątek wydałem na konia wóz i teleskop i ruszyłem na wyprawe.i tak los zaprowadził mnie tutaj.tanio wynajmuje tu mieszkanie od pół roku i badam ruch ciał niebieskich . -a czemu siedzisz tu zamknięty?- -moja praca jest objęta tajemnicą , a kosmos badam dla ciekawości i z pasji a nie dla zysku nie lubie ludzi widuje się tylko raz dziennie z fredem kiedy mi przynosi jedzenie , nistety pieniądze mi się kończą i nie wiem co będzie dalej.- -moge ci dać u mnie mieszkanie za darmo.- -nie , bo widzisz , Fred znalazł tam w krypcie jakieś dziwne symbole i powiedział , że jeśli to rozszyfruje podzielimy się skarbem na pół i włąśne też tu siedze bo mam długi jęzor i sie boje - zaśmiał się. -co?jakim skarbem o niczym mi nie wspominał.- -bo widzisz to są księgi , księgi pełne wiedzy , wiedzy która w niewłąściwych rękach może doprowadzić do zniszczenia więc nie chce jej upubliczniać by jakiś szaleniec nie wykorzystał jej w jego rękach.- no tak wtedy Ernestowi naszły skojarzenia.zrozumiał , że fred coś kręci i aby się dowiedzieć co trzeba było zejść do krypty osobiście. -byłeś tam matteo?- -byłem , ale to tylko mała salka z kośćmi , nic ciekawego , ale on wie coś czego ja nie wiem i nie chce powiedzieć.- -świetnie , dziękuje bardzo mi pomogłęś , nie wiem jak się odwdzięcze , ale teraz musze iść.- -a wiesz , mógł byś mi przynieść jakąś książke z biblioteki , może przygodową albo kryminał bo czasem mi się tu nudzi i tak - -nie ma sprawy , jutro z samego rana pogadam z fredem tak po przyjacielsku a tobie przyniosę książke , to dziękuje i dozobaczenia.- -no to ja wracam do łóżka - powiedział mędrzec , kładąc sie w pościeli.- A Ernest zbiegł na dół.
|
papkin - 2013-12-21 22:36:01 |
ROZDZIAŁ IV - NOC WYZWAŃ Ernest zbiegł na dół , wziął znad kominka miecz Freda - przecież wiedział , że nie może wchodić do krypty bez broni.Wszedł do piwnicy i szybko odnalazł dziurę w ścianie , prowadzącą w ciemności . Wszedł do niej i znalał się w sali około 15 metrów na 15 pełnej zagłębień w ścianach gdzie leżały kości.Poza tym nic tu nie było , żadnego przejścia. rozejżałsię i nagle coś mu przyszło do głowy , rozkopał stertę słomy i.... tak!za nią znajdowała się małą dziura.Wszedł w nią i czołgając się w wąskim tunelu doszedł wreście na jego koniec.tam była olbrzymia , okrągła sala .Naprzeciw dziury z której wyszedł ernest znajdowały się wielkie wrota a za nimi..... złoty miecz zdobiony cudnymi klejnotami.ale oprócz tego dziwne były te 10 metrówe filary sięgające prawie do sufitu a na nich były podstawki.Spojrzał na podłogę , było tam mnóstwo pokruszonego marmuru i pociętego żelaza.Ernest zaczą powoli zmierać w kierunku miecza . zauważył, że im bliżej jest miecza tym staje się on mniej wyrazny.kiedy przeszedł wrota nagle krata zasunęłą się w ułąmku sekundy , a miecz całkiem znikną.wtedy ernest zrozumiał - to była pułapka na intruzów.nagle sufit zaczą powoli opadać a krata opadać od góry do dołu , równo miernie z sufitem.Ernest pomyślał , żę to koniec , sięgną do kieszeni w poszukiwaniu różańca , lecz znalał tylko wyżutą gumę. prszyszłą mu do głowy myśl.że sufit opadł dopiero metr w dól , ernest wspią się szybko po kracie na wysokośc 15 metrów. na góre zobaczył , żę przy opadającym suficie jest małą szczelina - nabił na miecz gumę i wypróstowując ręke w kierunku szczeliny gumą zatrzymał koła zbate , a krata sama zaczęłą powoli opadać w dół wraz z ernestem.Był uratowany.rozejrzał się po sali i zobaczył żelazne , otwarte drzwi w rogu sali.prowadziły one do jakiegoś obskurnego systemu piwnic pełnych kości i mchu.Ernest po 20 minutach marszu zauważył, że znowu jest w okrągłej salil.spróbował jeszcze 5 razy i wszystko zaprowaziło go do.wtem jego wzrok przykuł mały , ciągnący się ślad krwi , była chyba jeszcze świeża.postanowił pójść śladem.pomysł okazałsię kapitalny , szybko przeszedłstare piwnice.kiedy wyszedł ku jego zdziwieniu ukazała się wielka sala wysokości 5 metrów , szerokości około `50 i długości 100 . było tu bardzo jasno , ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich pomieszczeń poaliły siętu magiczne pochodnie.sala był ogromną biblioteką .naprzeciw ernesta , na końcu pokoju były eleganckie schody prowadzące do stołu z książką i zakratowanego przejscie.książka była otwarta , napisane były tam rzędy małych , bezsensownych słow w jakimś innym alfabecie.Ernest podszedł do krat i w tym momencie książka zaczęła świecić bardziej.w jej kierunku zaczęły przylatywać ostre i metalowe przedmiety z całej sali.wtedy Ernest zrozumiał , że to jest to biblioteka o której mówił mu Matteo.Jednak póki co nie było sięz czego cieszyć - z przedmiotów uformowała się ludzka sylwetka . zaczęłą powolnym krokiem podchodzić do niego.Ernest korzystając z tego , że potwór był powolny czmychną na koniec sali.tnąca sylwetka , zmieniłą kierunek kroku i zaczęłą iść za nim znowu.Cóż nie mógł wiecznie uciekać , wyciągną miecz i czekał pewny siebie aż widmo sięzbliży patrząc na nie z pedełba , i zadał cios . kiedy miecz uderzył widmo rozbryzgną się na malutkie częsteczki , którym za chwile potwór uzupełnił swe ciało o nowe elementy.wtedy pedałek pobiegł do piwnic lecz nagle poczuł jak coś szarpie go za pas.to widmo zaczęło przyciągać metalowe elemnty paska.Ernest szybko odpią pasek ktory skończył jak miecz. następnie widmo wciągnęo jego okulary i ernest już prawie nic nie widział.co gorsza widmo poczęło przyciągac żelazną ramę drzwi i gruzy zawaliły jedyną drogę ucieczki.Ernest spostrzeglł , że demon nie wciąga ksiązek mimo że miały złote zdobienia na oprawkach.nagle go natchnęło - szybko podbiegł do żelaznego kufra z książkami i słował się w nim.widmo zaczęło podążać za nim.to mogłą być najgorsza decyzja w jego życiu , lecz innego wyjścia nie było. kiedy metalowy stwór byłjuż pięć kroków przed nim , ernest wziął głęboki oddech , zamkną oczy i czekał.... , lecz widmo przed strzynią się sarzymało i skierowało głowę na pedałka.pot, a on zasłoniłsię tylko książkąem ernest poczuł jak coś ciągnie go za szyję - to potwór zaczął przyciągać jego medalion.gdy łancuszek się zerwał i dołączyłdo miecz i paska , ernest dostał szału.ten mealion był jego rodzinną pamiątką , którą nosił ojciec , dziadek , pradziaek i prapradziadek.wtedy widmo wyciągnęło ręke w strone Ernesta a ten zasłonił się tylko książką i był pewny to koniec.nagle usłyszał brzęk - to widmo kiedy dotknęło książke straciło dłoń.no tak!potwór był strażnikiem książek , i aby nie zniszczyć zbiorów przy dotyce z książką rozpadał się a książka zostawała cała. -żryj to , dziadu - wrzasną i cisną w widmo książką. Rozległsię bardzo głośny brzęk i stwór rozpadł się cały.Nagle części widma zaczęły drgać i potwór złożył się w ludzką sylwetkę znowu!Ernest chcąc wskoczyć do skrzyni przypadkowo zamkną klapę , któa byłą zbyt ciężka by ją otwrzyć.zaczął uciekać pomiędzy regałami , lecz widmo zaczęło szybciej niż poprzednio sunąć się za nim.to nie miało sensu taka ucieczka , trzeba było na spokojne wymyślić plan.Z nadzieją , żę widmo nie umie latać zaczą się wdrapywać na regał.usłyszał trzask to półka z książkami oderwałą się od ściany i zaćzęła spadać z ernestem.potem huk spadającej półki , brzęk rozpadającego się widma - ernest zemdlał. ockną się po 10 minutah . wygramolił się spod sterty książek .zobaczył szczątki stwora , lecz nie skłądały się zpowrotem. no tak , że on wcześniej o tym nie pomyślał - kiedy widmo dotykało bez przerwy książek nie mogło się odrodzić.Ernest podniósł siekierę z podłogi (która była wcześniej częścią stwóra) , podszedł do zardzewiałych krat , i rozcią je bez problemu.powolnym krokiem opuścił bibliotekę i udałsię w długi , ciemny tunel.
|
papkin - 2013-12-21 22:36:20 |
ROZDZIAŁ V - CZŁOWIEK W MASCE SZKIELETA ten tunel był dość krótki , prowadził do jakiejś małej komnaty gdzie ktoś stał.podszedł do progu sali i obejrzał ją .stał tam Jakub i półtora metrówym kijem coś rysował na zakurzonej podłodze.sala miała wymiary około 12 metrow na 12 i wysokości 3 metrów , byłą tu niemal całkowita ciemność. -Jakub , co ty tu robisz - krzykną ernest. -co?kto? jej!to ty! kogo jak kogo , ale ciebie tu się nie spodziewałem wogóle - powiediał zdziwionym głosem. -co tu robisz?- -coś co ciebie nie interesuje .- -mów mi , albo posmakujesz mojego toporu - powiedział groznie pedałek. -oh , nie odzywaj się do mnie takim tonem .- -gdzie jest Fred i co to ma znaczyć.- -powiem ci , tylko zluzuj... i tak moja ofiara musi poznać swojego zabójcę .- powidział i uderzył lajką w ziemię.wtem nagle zajaśnaiło swiatło , którego zródłem był Jakub.nagle przed Ernestem nie stał już jakub.jego oczom ukazał się naorawde dzwiny widok.przed nim stał dwumetrówy drab w czarnym płaszczu az po kostki i eleganckim , kowbojkim kapeluszu.co więcej był ubrany w koszulke rękawiczki ,butu i spodnie które były czarne z koścmi - dzięki temu wyglądał jak szkielet.na głowie miał kominiarkę również we wzór szkieleta.wtedy mu sięskojarzyło - to byłten przestępca i zlłodziej zaklętych ksiąg. -darko szkielet , znany pszestępca i złodzeij magicznych ksiąg - zaczą opowieść mężczyzna - urodziłęm się w biednej rodzinie daleko od carvahal.zawsze chciałem być tym rządzącym , lecz nikt się ze mną nie liczył , nawet na uzbieranie podręczniki do szkoły moich rodziców nie było do końca stać , a ja sam byłem słaby.zacząłem kraść w sklepach jedzenie by ulżyć rodzicom . kiedy pytali skąd to mam zawsze mówiłem , żę po prostu mnie poczęstowano albo za to , zę pomogłęm w sklepie.dzięki temu zacząłem sie stawać perfekcyjnym złodziejem.wkońcu dokonałem włamu do rezydencji bardzo bogatego księcia.dzięki ukradzionym pieniądzom poszedłem na unwersytet magii - chciałęm być szamanem.jednak to szybko mnie zaczęlo nudzić.zacząłem interesować się magią bojową.po kradzieży księgi z zakazanymi zaklęciami zastałem wydalony z uniwersytetu. zacząłem się uczyć , sam zakazanych sztuk.potem rozposzcząłem podróż i z pomocą zdobytych już umiejętności kradłem nowe księgi.kiedy nauczyłem się już prawie wszystkiego , zosatłęm nimalże mistrzem magii.kapłani , szamani , uzdrowiciele mogli mi się tylko kłaniać.ale chciałem posostawić po sobie jakiś ślad na ziemi - stworzyć włąsne . dowiedziałem się , że tu pod gwiazdą polarną odkryto system krypt.odrazu mi się przypomniała m isię legenda o tym , że gdzieś w grobowcach w mieście carvahal jest ukryta najwiękasza moc.kamień , z któym jest się dosłownie nie do pokonania.trzeba tylko wiedzieć jak uruchomić drzemiącą w nim moc przywracania uamrłych do życia.to było to czego mi brakowało więc wyruszyłem na poszukiwania do carvahal.wiedziałęm też , że jestu tu ukryty pierścień druidów - przedmiot odberający moc , tylko on mógł mi przeszkodzić więc postanowiłem go odszukać i zniszczyć. odrazu mnie rozpoznano i zamknięto w najgorszym więzieniu w kraju.lecz dla mnie ucieczka z niego to był pikuś.pod ochronnym zaklęiem wskoczyłem do jeziora lawy i bez problemu uciekłem strażom.lecz tera moje ciało jest okropne , poparzone , wyżarte , poranione.dlatego nosze ten kostium szkieleta , on symbolizuje moje udręczone ciało. potem zamieniłem się w freda , a prawdziwego usunąłem.porwałem freda , zabrałem mu knajpe , aby nie nabrano podejrzeń rozkręciłem ten interes magiczną gęsią , myślisz , że dlaczego tak wam smakowała? potem zawarłem z tobą zakład , honor wielkiego maga mi nie pozwalał na odrzucenie wyzwania.zamieniałem się w ducha , by odstraszać ekipę króla.matteo też bardzo mi pomógł. -a gdzie fred ?- -on mi się jeszcze może przyda tak jak jakub , siedzą w celi , dobrze , że tylko ty przyszedłeś , jesteś takim idotą , żę gdybym nie zniszczyl gargulców i golemów z kopulastej sali nigdy byś się nie przedostał , a gdyby one mnie nei skaleczyły w nogą i nie krwawił bym przez całą drogę w piwnicy , też by cię tu nie było.lama jesteś po prostu. -mam układ , ejśli mnie puścisz pójde swoją drogą a , policja nic się o tym nie dowie , ok?w przeciwnym razie będe musiał cię pociąć na plasterki moim toporem.-powiedział ernest z uśmiechem pocierając ostrze toporu.wtedy przestępca wycelował laską na jego broń i nagle żelazo z toporu zaczęło się topić.ernest szybko wyrzucił broń z ręki i spojrzał z przerażeniem na maga. -poczekaj spokojnie , aż skończe .- odrzekł darko i kontynuował rysowanie znakó na podłodze , a ernest nie miałnawet dość odwagi by uciec.nagle rozbłysło niebieski światło i na środku znaku narysowanego przez kryminalistę pojawił się jakiś przedmiot.był to mały kamień , na środku kanienia znajdowało się niebieskie światełko.darko podniós kamień i wycelował nim na sufit , nagle wystrzeliła wielka , błękitna błyskawica.Pedałek zdecydował się jednak uciec.niestey mag odkrył jego zamiary , uderzył laską o ziemię , a drzwi zostały zamknięte głazem.darko podniósł kamień do góry , i nagle wszystkie szkielety z komnaty ożył i zaczęły podążać w kierunku Ernesta.pżerażony wciągną swój nóż i czekał, aż potwory podejdą. wzią zamach i z zadziwiającą łatwością rozsypał jednego z nich , lecz tak jak widmo tak szkielet złożył się na nowo. nagle zawalone kamieniem drzwi rozsypały się , a zza nich wyłonił się.... Alagan!
|
papkin - 2013-12-21 22:36:31 |
ROZDZIAŁ VI - EXODUS alagam zjawił się w samą porę , wyciągną olbrzymi miecz i dwoma ruchami zniszczył szkielety i pokruszył czaszki - tym razem szkielety się nie odrodziły. -idz z tąd darko , rdze ci!.- powiedział Alagam -co?znowu na mnie nakapujesz i mnie w więznieniu zamkną?nie rozmieszaj mnie , teraz jesteś na mojej łasce , ale ja mam to co chociałem !- odparł mag , uderzyłlaską w ziemię , ale Alagam zdązył uderzyć wcześniej mieczem w sufit , który zawalił się prosto na kryminalistę przygniatając go. -Alagam , skąd ty tu się wziołeś mój przyjacielu!-powiedział podekscytowany Ernest. -ech... jestem zbyt słaby wiedziałem , że jesteś na tyle durny i nieodpowiedzialny , że tu wejdziesz tak jak mi się wygrażałeś , wiedziałęm , że jesteś zbyt cienki w pasie i może cię coś złego spotkać , nie chciałęm , żeby mnie dręczyło sumienie, i widze , że leipiej postąpić chyba nie mogłem . musisz mi wszystko opowiedzieć .- odparł z uśmiechem Alagam. -pózniej , narazie musimy odnalezc jakuba i freda , on mówił , że ich tu uwięził.-' i wyruszyli w poszukiwaniu więzniów , niedalej jak po pół godziny znalezli ich. -ERNEST!nareście , któs przyszedł !-krzykną prawdziwy fred. Alagam sięgną do kieszeni , wyciągną nożyk i otworzył nim kłodkę. -nie!twój ulibiony nożyk się złamał.!- powiedział Ernest. -to był jedyny sposób na słąmanie zakęcia.-wzdechną Alagam Nagle w pokoju pojawił się... Darko -Alagamie , czy naprawdę nie pomyślałeś , że mnie nie tak łatwo się pozbyc?-zaśmiał się mag. -idzcie z tąd , a ja się nim zajme.-powiedział pwoli alagam wyciągając miecz. kryminalista zaczął ciskać w Alagama piorunami z kamienia , lecz ten był zbut zwinny by mag mógł go trafić.DArko szybko zrozumiał, że taka strategia nei ma sensu więc uderzył laską o ziemię wywołując mały wstrąs.Alagam potkną się , wtedy mag poraził go błyskawicą.Alagan cicho stękną i upadł , a darko tylk szyderczo się zaśmiał.Ernest wrzasną i podbiegł do Alagama -twój wybawiciel jest już tylko zimnym trupem , nie narażaj mi się to oszczędzę .- powiedziałz drwiną darko. Ernest byłw sytuacji bez wyjścia.nie miał nawet broni , a miecz Alagana był za ciężki.nagle przyszedł mu do głowy pomysł , może ryzykowny , ale nie miał wyboru. -hej mistrzuniu magii , nie chciałem tego robić , ale patrz!- powiedział Ernest udając odwage i wyciągną z kieszeni stary pierścień który ukradł niedawno. -stary pierścień , i co nim zrobisz?nie rozbawiaj mnie.- powiedział niemal śmiejąc się mag. -nie poznajesz ? to pierścień druidów! twój przyjaciel.- -to nie jest pierścień druidów kłamczuszku hehe.!- -a widziałeś go kiedyś .- ten argument dotarł prosto do serca przestępcy , a jeśli Ernest miał racje?nie wolo mu było ryzykować więc też rozpoczą gre. -a kiedy go zdobyłeś ?- powiedział Darko -widać nie przeszukałeś biblioteki.- -fakt , chowałem się przed widmem .- -poddaj się i choć z nami , a nie użyje mocy pierścienia , co zgasiłęm cię cwaniaczku?- powiedział bradzo sztucznym tonem Ernest , bał się co teraz zrobić. -puszcze was , a wy puścicie mnie i zgoda.- -nie!- -dorzucę naszyjnik ze smoczych kłów.- na to Ernest czekał , mógł bezpiecznie przybliżyć się do maga.powolnym krokiem podchodził do niego. czarodziej wyciągną ręke z naszyjnikiem i wtedy Ernest szybkim ruchem sięgną do kieszeni po scyzoryk - włamywacz i wbił go w serce maga.Darko wrzasną z bólu , złapał się za serce i upadłna podłogę pojękiując z bólu i mrucząc przekleństwa za chwilę dołączył do Alagana. Ernest patrzył na niego z niedowierzaniem - jak on mógł dać rade go pokonać bez przktycznie niczego! -Brawo Pedałek ! - krzykną z radści Fred - nie wierze jak go pokonałeś !- -w sumie ja też nie . - powiedział Ernest wciąż zszokowany. -nie ma czasu! musimy szybko zabrać Alagana do uzdrowiciela , może jest jeszcze jakaś nadzieja ! - powiedział Jakub. ***********************************************************8 weszli na górę i położli Alagana na kanapie.Fred szybko pobiegł po apteczkę , a jakub i Ernest zmęczeni wleczeniem wojownika usiedli i w ciszy chwile odpoczęli. Fred polał wodą twarz Alagana. -aaaaaa! - Fred czemu mnie oblałeś , i gdzie jestem !- wrzasną zdezorientowany Alagan.całą trójka nie mogłą uwierzyć , żę on żyje. -A.. A.... A.... Alagan?ty żyjesz?.- zająkał się Ernest. -na tak teraz sobie przypominam , zanim będą jakieś pytania , to stary trick zakazany więc nie mówcie o tym nikomu , gdyby wiedział , że żyje dobiłby mnie bez problemu, trzeba być chytrym za wszelką cenę heh . - powiedział zmieszany wojownik - Zaraz , Zaraz! jak wy żyjecie!.- Opowiedzieli mu całą historię , a potem przetranspolotowali go do szpitala , żeby obejrzano jego rany , lecz historię opowiedziano tak jak ich prosił Alagan. za głowe maga otrzymali milion denarów i podzielili na czwórkę . Ernest pozpłacał długi , jakub ulepszył swoją pracownie , fred za te pieniądze zapłacił jakubowi ,, łąpówkę ,, (polegałą na tym , żę jakub powiedział , żę te krypyty to fałśzywy alarm , nic tam nie ma . dzięki temu Fred zatrzymał knajpe w centrum miasta) , a Alagam schowałw skarpecie na póżniej .
|